Darek Foks, Historia kina polskiego

Reżyser Jan Švankmajer swój zestaw przykazań dla filmowców kończy tak: „Istnieje jednak pewna reguła, której przekroczenie (a tym bardziej ominięcie) pogrąży każdego twórcę: Nigdy nie pozwól swojej sztuce służyć czemukolwiek innemu aniżeli wolność”. Darek Foks w Historii kina polskiego usuwa z dziejów naszego filmu wszystko to, co papież czeskiego surrealizmu zapewne uznałby za niepotrzebne. Coś tam jednak zostało. Andrzej Munk pewnie sięgnąłby po tę książkę. I jeszcze Jana Piszczyka przymusiłby do tej lektury.

Historia wszystkiego stała się modna wśród wszystkich, między innymi wśród artystów, polityków, hydraulików, studentek uniwersytetów trzeciego wieku i z gruntu niedouczonych rekonstruktorów wszelkiej maści. Biuro Literackie na początek postanowiło wyjść naprzeciw tym, których interesuje rodzima kinematografia, i właśnie wydało Historię kina polskiego Darka Foksa.

Im więcej nowych polskich filmów oglądamy, tym coraz grubsze stają się wszelkie nowe książki o kinie polskim. Powinno być odwrotnie. Nie po to od lat historycy kina przepisują historię kina polskiego, żeby nam przybywało. Przepisuje się po to, żeby nam ubywało. Współczesny odbiorca kina nie ma czasu na drobiazgi (chociaż często biedak nie zdaje sobie z tego sprawy), więc trzeba ciąć. Cięcie to podstawa. Taka idea przyświecała Foksowi podczas pracy nad Historią kina polskiego.